Człowiek ma prawo być niekochany, choć nie jest to konieczne
Gdy odkryłem konstytucję Republiki Zarzecze, zakochałem się w niej bez pamięci. I było to z nią zgodne!
Napisałem kiedyś artykuł o tym, że Wilno jest „miastem kościołów”. Okazało się, że go nie doceniłem. Oj, jak bardzo nie doceniłem! Teraz to wiem i jest mi głupio. Naprawdę bardzo przepraszam. Podczas tegorocznej wizyty w tym mieście największym zaskoczeniem i absolutnym hitem Wilna okazało się dla mnie Zarzecze – jedna z jego najbardziej charakterystycznych dzielnic. Ja nie przypuszczałem, że to miasto skrywa w sobie taką perełkę. Od wielu lat upodobaną przez artystów różnej maści, których przyciąga nieustannie swoim undergroundowym klimatem. Nazywa się ją wręcz czasem „republiką artystów”.
Do Republiki Zarzecze dotarliśmy pięknym litewskim popołudniem, przechodząc przez most obwieszony kłódkami zakochanych i przecinający Wilenkę. Znajdująca się na nim tablica poinformowała nas, że wkraczamy na terytorium innego państwa. Oczywiście nie potraktowaliśmy jej poważnie… A może właśnie powinniśmy! Bo tak się składa, iż w 1997 roku mieszkańcy dzielnicy proklamowali niepodległość maleńkiego państewka – Republiki Zarzecze. Z własną konstytucją, flagą, hymnem, prezydentem, rządem, walutą, granicą i armią (składającą się chyba z 11 żołnierzy)! Wprawdzie święto niepodległości obchodzą w Prima Aprilis, ale to przecież o niczym nie świadczy! Dzień jak każdy inny.
Republika Zarzecze stanowi prawdziwą enklawę dla wolnomyślicieli, ekscentryków i artystów – ludzi spragnionych luzu i wolności. Jest to państwo absolutnie liberalne i skrajnie tolerancyjne. Każdy może tutaj mówić, myśleć i robić co tylko zechce, pod warunkiem, że nie krzywdzi przy tym innych osób i nie ogranicza ich wolności. Tej strzeże Anioł Zarzecza – opiekun państwa, artystów i lokalnej społeczności.
W całej dzielnicy można podziwiać dzieła różnych artystów – od murali, przez obrazy, po różne inne instalacje. Rzeźby na przykład wystawione są prawie w każdym podwórzu. Na drzewach powieszone są książki. Dzięki wyobraźni i fantazji twórców Zarzecze tętni życiem, ciągle się zmienia i zaskakuje.
Jednakże absolutnym hitem i największym zaskoczeniem była dla mnie treść wspomnianej już konstytucji. Spisana została przez dwóch obywateli Republiki Zarzecze: Tomasa Čepaitisa i Romasa Lileiķisa „wczesnym wieczorem któregoś z dni 1998 roku”. Początkowo chciałem przytoczyć w tym miejscu tylko kilka wybranych artykułów z zarzeczańskiej konstytucji, ale po namyśle uznałem, że zamieszczę tu całą jej treść. Na szczęście nie jest długa. Chylę przed nią czoła. Polska powinna mieć taką samą!
■■■Užupio konstitucija czyli Konstytucja Republiki Zarzecze
■■■ |
Naprawdę nie mogę się zdecydować, który punkt jest moim ulubionym… A Wy?
Przy pisaniu tego krótkiego artykułu korzystałem z własnych doświadczeń
oraz ze stron: www.krakow.pl/otwarty_na_swiat oraz www.uzhupisembassy.eu
Maciek Tomaszewski
Jestem także tutaj >>Facebook i tutaj >>Instagram, a także tutaj (ale na razie mało) >>YouTube